.
x ZAKOLE WISŁY - SPŁAW WISŁĄ Z BYDGOSZCZY x

DROGOWSKAZ
ZAKOLE WISŁY - WSTĘP
WISŁA GRANICĄ BYDGOSZCZY
BYDGOSKIE ZAKOLE WISŁY
OCHRONA PRZYRODY
WISŁA W HISTORII BYDGOSZCZY
SZLAK BURSZTYNOWY
ROLA GOSPODARCZA WISŁY (XV - XVII w.)
OGRANICZENIE HANDLU W XVII-XVIII w.
ROLA KANAŁU BYDGOSKIEGO
W XX wieku
SPŁAW WISŁĄ Z BYDGOSZCZY
SEBASTIAN KLONOWIC "Flis" (1595, 1598)
PRZEKSZTAŁCENIA WISŁY W OKOLICY BYDGOSZCZY
WISŁA PRZED REGULACJĄ
PIERWSZE INWESTYCJE NAD WISŁĄ
INWESTYCJE PRZEŁOMU WIEKÓW XIX/XX
INWESTYCJE XX w.
PRZESZŁOŚĆ GEOLOGICZNA ZAKOLA W SKRÓCIE
ZAKOLE W UJĘCIU FIZYCZNO-GEOGRAFICZNYM
MIKROREGIONY ZAKOLA WISŁY
ZAGROŻENIA ZE STRONY WISŁY W BYDGOSZCZY
ŚRODOWISKO


. "Tę rzekę, tę Biełą Wodę od starych Słowianów rzeczoną,
Którą i Niemcy do białości po dziś dzień zowią Weisel,
A Polscy zaś z niemieckiego Wisłą,
Rad bym wyniósł ponad Erydan, rzekę włoską
od Arata poety w niebo wprowadzoną,
i wstręty, porty i pożytki jej rad bym (by to mogło być) złotem pisał"

Sebastian Klonowic A.D. 1595

Handel spławny rzeką Wisłą stanowił bardzo ważny element gospodarczej egzystencji Bydgoszczy. Miasto wyróżniało się w kraju pod względem skali handlu i rozwoju infrastruktury związanej z żeglugą śródlądową. Bydgoscy żeglarze intensywnie wykorzystywali szlak wiślany dla prowadzenia handlu z Gdańskiem.

Jak odbywał się spław wiślany w XV-XVII w.?

(kliknij, aby powiększyć)
"Przeróbka na Wiśle" - obraz Karola Gregoroviusa z 1843 r. (ze zbiorów Muzeum Narodowego w Gdańsku fot. Ryszard Petrajtis)
Źródło: S. Gierszewski "Wisła w dziejach Polski", WM Gdańsk 1982
Od Bydgoszczy do Gdańska trwał on około tygodnia. Dla porównania, z najdalszych miejscowości, np. położonych nad Sanem, rejs do Gdańska trwał ok. miesiąca, a z powrotem 1,5x dłużej, nie licząc przerw spowodowanych warunkami nawigacyjnymi. Stosunkowo nieduża, jak na polskie warunki odległość Bydgoszczy do Gdańska zmniejszała zatem ryzyko wiślanego spławu i umożliwiała dokonywanie tego procederu z większą częstotliwością. Poza tym możliwy był przewóz rzadszych towarów (np. wyrobów garncarskich), na który spławnicy z dalszych stron nie odważali się.

Załogę stanowili flisacy pod przewodnictwem szypra. Natomiast przeprowadzenie transakcji w porcie powierzano z reguły szlachcicowi. Spływ prowadzono łodziami lub tratwami. Łodzie rzeczne wiosłowo-żaglowe, zwane szkutami przystosowane były do żeglugi w górę rzeki, transportując często towary kolonialne zakupione w porcie. Inne statki lub tratwy z zasady sprzedawano w pocie morskim na drewno. Załoga wracała wówczas pieszo w rodzinne strony.

Transport organizowano najczęściej podczas wiosennych i jesiennych przyborów wody, a więc wówczas, gdy można było operować dużymi statkami. Nawigacyjne walory wysokiego stanu wody - mimo kryjących się w nim niebezpieczeństw sprawiały, że stan ten uważano za korzystniejszy dla spławu, niż posuchy i ich następstwo - niski stan wód z ruchomymi ławicami, zwaliskami kamieni i leżącymi na dnie pniami drzew.

Wiosenny spław gwarantował najwyższe ceny z powodu braku dostaw zimą. Z kolei spław jesienny korzystał ze zwiększonej podaży zboża po żniwach.

Przygotowania do spławu ruszały już po pierwszych wiosennych roztopach. Szkutnicy przygotowywali statki do rejsu, naprawiali kadłuby, liny i żagle. Dla załogi przygotowywano żywność ("leguminę") pakowaną do beczek. Najmowano lub wyznaczano pod przymusem (w dobrach szlacheckich i magnackich) flisów i pomocników.

Aby załadować zboże, na dnie statku kładziono stare żagle, równomiernie rozsypywano na nich ładunek i przykrywano matami. Nad ładunkiem kaszy czy mąki budowano drewniane zadaszenia. Śledzie, piwo, sól i tran wożono w beczkach.

Statki wiślane

(kliknij, aby powiększyć)
Statki wiślane (rycina z Muzeum Wisły w Tczewie)
Pierwszymi statkami, jakie pływały po Wiśle od czasów epoki kamiennej były dłubanki.

Ewolucja tej jednostki w X w. doprowadziła do pojawienia się łodzi wielowiosłowej z żaglem zwanej korabiem. Takim statkiem Bolesław Chrobry wysłał biskupa praskiego Wojciecha z akcją misyjną do Prus (997 r.).

W XV w., kiedy znacznej intensyfikacji uległo wykorzystanie Wisły jako szlaku transportowego, powstał kolejny rodzaj statku - dubas (ładowność do 24 łasztów), zrośnięty z pejzażem Wisły aż po wiek XIX. Do spławu drewna, smoły i paku wykorzystywano również tratwy.

Zgodnie z odwieczną flisacką tradycją "tafle", czyli tratwy były połączone w "pociąg", na czele którego płynął rotman.

Kolejnym typem towarowego statku wiślanego była szkuta. Był to statek wiosłowo-żaglowy, jednomasztowy o silnej konstrukcji, który mógł przewieźć jednorazowo ok. 48 łasztów towaru (100 ton) oraz ok. 20 osób załogi. Maszt był wieńczony banderą prywatną, mającą z jednej strony herb szlachcica, a z drugiej obraz świętego. Na rufie znajdowała się zamykana buda szyperska, w której znajdowały się łóżko, półki, ławki i piec kaflowy.

Przykładem bezżaglowych jednostek wiosłowych był galar o ładowności ok. 9 łasztów. Mniejsze jednostki tego typu to kozy (6 łasztów) i "lekkie" lichtany i dubaski (po 5 łasztów).

Z kolei komięga, którą przewożono zboże miała nietrwałą konstrukcję, więc po wyładunku w porcie, sprzedawano ją na opał.

Budową statków zajmowali się wyspecjalizowani rzemieślnicy. Po złożeniu jednostki wymagała ono "dychtowania", czyli uszczelnienia smołą oraz okucia żelaznymi sztabami w miejscach złącz.

Spośród statków na Wiśle w XVI wieku, najwięcej odnotowano szkut, dubasów i komięg (po ok. 20-30%). W wieku następnym znacznie wzrósł udział szkut (67%), a więc w miarę upływu lat stosowano coraz większe i doskonalsze jednostki pływające.

Do portu bydgoskiego mogła zawijać większość wymienionych jednostek, po usunięciu przeszkód wodnych w dnie rzeki w XV wieku (kamienie w Brdzie odnotowano w źródłach pisanych).

Załoga i obsługa

(kliknij, aby powiększyć)
"Flisacy nad Wisłą" - obraz Wilhelma Stryowskiego (ze zbiorów Muzeum Narodowego w Gdańsku)
(Źródło: Wikipedia Commons)
Spławem do czasu uregulowania tych kwestii zajmowali się nie tylko zawodowi żeglarze, ale np. piekarze, którzy eksportowali własną mąkę.
Później transport organizowali wyłącznie szyprowie, którzy posiadali własne statki, a czasem spichlerze. Za opłatą (frochtem) przewozili towary do Gdańska, a także prowadzili własne operacje handlowe. Szyper był kierownikiem całości spraw związanych z przygotowaniem i przebiegiem wyprawy. W jego ręku była kasa. On nadzorował załadunek i wyładunek towaru, prowadził rejestry i rozliczenia. On musiał znaleźć kupca najlepiej płacącego za towar oraz realizował zlecone zakupy. W Gdańsku bowiem można było zaopatrzyć się w najbardziej wyszukane i luksusowe towary.

Do prawidłowego przebiegu rejsów, potrzebni byli sternicy, flisowie i rotmani. Ci ostatni byli kierownikami nawigacyjnymi, w dzisiejszym języku pilotami. Płynęli w czółnach przed szkutami, wyszukując wystarczająco głębokie i dogodne trasy dla żeglugi, zapobiegając wpadnięciu statków na mielizny. O to było nietrudno na Wiśle - wówczas rzeki nieuregulowanej o charakterze roztokowym.
(kliknij, aby powiększyć)
"Obóz flisaków nad Wisłą" - obraz Wilhelma Stryowskiego (ze zbiorów Muzeum Narodowego w Gdańsku fot. Ryszard Petrajtis) (Źródło: Wikipedia Commons)


Zwykli żeglarze rzeczni znani byli jako flisacy, oryle, włóczkowie, szkutnicy. Byli zwykle poddanymi chłopami albo osobami wolnymi, najemnikami.

W okresie rozkwitu "flisu" w Rzeczpospolitej tym procederem zajmowało się kilkadziesiąt tysięcy ludzi, z których jedynie cześć stanowili zawodowi flisacy, zachowujący własne zwyczaje i prawa, gwarę zawodową, tworzący swoistą subkulturę ludzi "na Wiśle bywałych".

Specyfika życia na statkach wykształciła swoisty "folklor flisacki". Znany był m.in. zwyczaj "bierzmowania" nowego adepta tej profesji, gdy wyprawa osiągała rozwidlenie Wisły i Nogatu. Praca na statkach była ciężka i wymagała siły fizycznej do wiosłowania, załadunku towarów, spychania czy też przymusowego holowania jednostek na mieliznach, w górę rzeki lub wobec przeciwnego wiatru. Podczas spławu flisacy spali pod gołym niebem lub w prymitywnych budkach flisowskich. Skaleczenia, choroby i zaziębienia powodowały niekiedy śmierć niektórych z nich.

Cechy zawodowe spławników

W XIV-XV wieku zaczęły kształtować się zawodowe organizacje żeglarsko-flisackie, powstające w miastach jako elementy cechowego życia korporacyjnego mieszczan. Pierwszy cech "spławników drewna" powstał w 1363 r. w rejonie Krakowa.

Na przełomie XIV/XV w. powstały z kolei liczne cechy szyprów wiślanych w miastach Prus Krzyżackich (m.in. Toruń, Chełmno, Grudziądz, Świecie, Tczew, Malbork, Elbląg, Gdańsk). Bractwo szyprów w Bydgoszczy powstało stosunkowo wcześnie (1487 r.) i było pierwszą tego typu organizacją w mieście położonym poza Prusami Królewskimi.

Bractwa takie pojawiły się poza Bydgoszczą w kilku zaledwie miastach Korony, w których zresztą zatwierdziły statuty znacznie później (Kazimierz k. Krakowa - 1614, Jarosław nad Sanem - 1650). Cech bydgoski w XVI wieku skupiał ok. 80 osób, a w latach 1604-20 przyjął jeszcze ponad 110 nowych członków.

W 1591 r. powstało w Bydgoszczy bractwo sterników i pomagrów - kolejne, rzadkie w Polsce zrzeszenie zawodowe żeglarzy trudniących się spławem. Działalność obu bractw, powszechność tego zajęcia oraz skala spławu są podstawą niezwykle bogatych bydgoskich tradycji żeglarskich.

Spław z Bydgoszczy

(kliknij, aby powiększyć)
Rafa Piekielne Wrota
"Zaledwie powiał wiatr wiosenny, a Wisła stała się dość głęboka, wypływały statki ze zbożem, spławiane tratwami z Kaszub drzewo oraz wodne fury z olbrzymimi, niebieskich progów sięgającymi ładunkami garnków". Był to owoc pracy licznych, zwłaszcza na Bartodziejach i Siernieczku zamieszkałych garncarzy, należących do cechu zdunów (zatwierdzony w 1446 r.). Cech ten zawierał umowy handlowe na wywóz swych towarów z cechem szyprów (zatwierdzony w 1467 r.).

Statki opuściwszy port rzeczny nad Brdą kierowały się do Wisły, gdzie jak pisze pierwszy reporter ze szlaku wodnego Sebastian Klonowic: "Tutaj w Brdyujściu spławnicy spotykali się z bezmasztową flotyllą, płynącą z góry Wisły, Sanu, Narwi, Bugu, na czele z rotmanem, doświadczonym przewodnikiem gromadnych wypraw, płynącym w małym czółenku z jednej sztuki drzewa wyżłobionym. Dawał sternikom znaki złej lub dobrej do żeglugi drogi. W tym miejscu szczególnie obawiano się szatańskiej roboty "wrót piekielnych", jak nazywali rafę w poprzek Wisły, niżej Fordonu. Wprawdzie upór Wisły już dawno utorował sobie przez nią drogę, jednak sprawia ona jeszcze kłopot oraz napawa lękiem ludek wodny, uważający, że w tym miejscu "biesy wodą zamiatali". Toteż zbliżając się do tego miejsca, znaki rotmana w czółnie stają się gwałtowniejsze, uwaga płynących za nim flisaków napięta, ruchy ostrożne.

(kliknij, aby powiększyć)
Odtąd już razem z bydgoskimi spławnikami płyną po wiślanej wodzie. Dwa rodzaje żeglarzy rzecznych - dwa odrębne światy. Płynący z górnej Wisły - to poddani chłopi, których na sezonowy flis wysyłał szlachcic-ziemianin. Stateczki wymagały większej, czy mniejszej załogi, do której nad słowo szyper, czy bosman - jego zastępca, przylgnęło określenie flisak, oznaczające człowieka materialnie upośledzonego, włóczęgę, tułacza. Tylko najbiedniejsi chwytali się tego zarobku. Ubrani tez byli odmiennie od bydgoskich, czy toruńskich szyprów, noszących się z mieszczańska. Flisacy nosili samodziałowe spodnie i koszule. Chodzili boso lub nosili na nogach drewniaki. Twarze ich od słońca osłaniały szerokie, słomiane kapelusze lub węgierskie czapki "magierki". Byli egzotycznymi okazami dla statecznych mieszczan bydgoskich, dla patrycjuszy Torunia, czy Gdańska. Stali się natchnieniem dla artystów, o czym świadczy pomnik flisaka w Toruniu, czy obraz bydgoskiego malarza M.A. Piotrowskiego "Wieczerza flisaków".

(kliknij, aby powiększyć)
Szyprowie bydgoscy, toruńscy, członkowie potężnych rodów, byli arystokratami w stosunku do sezonowego parobka transportowego, który jako człowiek niewolny nie mógł tworzyć jakichkolwiek organizacji. Tworzyli za to sami coś w rodzaju bractwa, nosili odrębny, paradny strój, mieli swoje, odmienne słownictwo i własne wierzenia - mieszaninę kultu pogańskiego, kiedy zaklinali Pachwista, boga wiatru o spokojną falę oraz chrześcijaństwa, bijąc w dzwon św. Barbarkę. Jeden z nich istnieje po dzień dzisiejszy w przepięknie, wysoko nad Wisłą położonych Sartowicach, gdzie flisacy mieli swój dłuższy postój. O mury mijanych miast i osiedli odbijają się dźwięki nieodłącznych, lichych skrzypiec. Flisacy mijają wiele karczem: Czerwoną, Białą i Gęsią, zanim dobiją do Zielonego Mostu w Gdańsku.
Wątłe stateczki, mogące płynąć tylko z prądem rozbijano i sprzedawano jako deski. W rodzinne strony wracali pieszo, żywiąc się po drodze ziemniakami, owocami i warzywami z przydrożnych pól.

Szyprowie bydgoscy natomiast, wracający na statkach warownych, wiozą ze sobą "gdańszczyznę", a w tym małmazję (nazwa od miasta Napoli di Malvasia), jak nazywano wino południowe (zabałkańskie, sycylijskie, kanaryjskie, hiszpańskie)."
Polacy przedkładali wówczas małmazję (muszkatel, psyma, alikant, latyka, kocyfar) nad wina zachodniej Europy.

Rejsy królów

Pierwszy odnotowany w źródłach wiślany rejs "królewski" odbył Zygmunt Stary udający się w górę rzeki na koronację. Jego syn Zygmunt August odbywał podróże wiślane z Krakowa do Warszawy, a nuncjusz apostolski w Polsce tamtej doby – w dół rzeki do Gdańska.

Pierwszym królem polskim, który przepłynął szlak wiślany z Warszawy do Gdańska, był Zygmunt III Waza, udający się w podróż zamorską do Szwecji (3-14 VIII 1593 r.). Z powrotem wracał jednak karetą. Przy następnej okazji, w 1623 r. odwiedził Bydgoszcz i miejscową mennicę, a na jego cześć odegrano przedstawienie teatralne.

We wrześniu 1651 r. do Gdańska udał się Wisłą król Jan Kazimierz. Z kolei, w 1676 r. podobny rejs odbył król Jan III Sobieski. Po drodze zatrzymał się w Toruniu, Fordonie, Starogrodzie, Gniewie i Malborku.

SEBASTIAN KLONOWIC "Flis" (1595, 1598)


Dzieło Sebastiana Fabiana Klonowica - "Flis to jest spuszczanie statków Wisłą i inszymi rzekami do niej przypadającymi" - traktujące o polskim spławie wiślanym:
SEBASTIAN KLONOWIC "Flis" (1595, 1598)


WWW.WYSZOGROD.BYDGOSZCZ.PL, Webmaster: Artur Lion

.